sobota, 6 marca 2010

Sobotnie inspiracje...

Jak w każdą sobotę, dzień zaczynamy od rodzinnego śniadania.
To jeden z tych wyjątkowych dni, w którym możemy wspólnie przyrządzić śniadanie, a potem zasiąść do stołu. Smaku chwili,  dodało świeże jajko od wiejskiej kury i pajda chleba, wyciągniętego z piekarnika zaledwie kilka chwil temu . Niby nic. A dla nas prawdziwa uczta :).

Potem spacer po okolicy. 
Krocząc poprzez lasy i pola, zawędrowaliśmy do pobliskiej wsi. 
Stoi tam przepiękny drewniany dom. Choć został wzniesiony zaledwie kilka lat temu, wygląda jakby stał tam od wieków. Idealnie współgra z otoczeniem pól i lasów.
W prawdzie mamy zdecydowanie mniejszą działkę, ale o takim domu właśnie marzę.

Czyż można oprzeć się jego urokowi?



 

Ja nie potrafię :) . 
Za każdym razem, gdy koło niego przechodzę, muszę zatrzymać się choć na chwilkę i nacieszyć oko jego pięknem. 
W okresie jesienno- zimowym nie jest zamieszkiwany i wygląda dość ponuro. Ale gdy tylko nastają pierwsze cieplejsze dni, sprowadzają się do niego właściciele.  A wraz z nimi pojawiają się kolorowe kwiaty, ogrodowe ozdoby ... Dom tętni życiem, barwami i zapachami. 
To dla mnie inspiracja w tworzenia własnego drewnianego domu.  
Zapewne upłynie jeszcze dużo czasu, zanim zamienimy betony na drewniane belki. Ale już teraz planuję, jak powinna wyglądać elewacja domu, jak zagospodarować jego ganek oraz jakie kwiaty posadzić na jego parapetach. Mój nowy dom ma być moją wizytówką. Ma oddawać to kim jesteśmy. Pokazywać co nam w duszy gra i co nam ręce zajmuje. A zatem, będzie tam dużo kwiatów, wianków, suszonych ziół, na tarasie będzie mój kącik do czytania i dziergania, a przed drzwiami wejściowymi ...będą stały gumiaki. Będzie miejsce na suszenie psich kamizelek i aportów oraz stare koło ratunkowe, dekoracyjnie wplecione w elewację domu :).  W przyszłości może mała łódź i wędki...  Póki co Darek nie jest amatorem wędkarstwa, ale przeprowadzając się tutaj, ja też nie miałam pojęcia, że nauczę się zbierać grzyby, a potem przetwarzać je na różne sposoby, że nauczę się piec chleb, odróżniać ślady i odgłosy zwierzyny leśnej, że.... 
W tym miejscu, człowiek uczy się każdego dnia.

Podczas spaceru nazbierałam całe naręcze brzozowych gałązek. Po ostatnich wichurach, ścieżki były nimi usłane. A szkoda, aby takie piękności, miały się zmarnować. 
Część przeznaczę na plecenie wiosennych wianków, a część wkomponowałam w bukiecik.

 

Za kilka dni tulipany rozkwitną, a brzozowe gałązki puszczą listki. Szkoda tylko, że ich piękno jest takie ulotne.

Brak komentarzy: