sobota, 27 lutego 2010

Mała rzecz a cieszy

Dziś sobota - jeden z niewielu dni, w których mogę do cny wykorzystać mojego męża i pojeździć trochę po sklepach. A zatem jedziemy! Od rana wstąpiliśmy do składu tkanin, gdzie okupiłam się w kilka ciekawych i tanich materiałów (od 6 do 12zł za metr), po drodze pasmanteria - istny zawrót głowy - mają tam wszystko czego dusza zapragnie - obłowiłam się w tasiemki, koronki, lamówki, przypinki do robienia broszek i takie tam, męskim okiem, zbędne szpargały :D. Oczywiście idąc do sklepu dokładnie wiedziałam co zamierzam kupić, miałam listę i gotowy plan działania - szybko, bo mąż czeka w aucie na ulicy.  Ale jak weszłam do tego "piekielnego kramiku"  oszalałam! Byłam niczym małe dziecko zachwycające się każdym detalem. Tyle tam koronek, tasiemek, guzików, szydełkowych cacek... Każdemu kto mieszka w Poznaniu, gorąco polecam małą, niepozorną, ale rewelacyjnie wyposażoną pasmanterię na ul. Małeckiego. Dodam, że na przeciwko jest drugi z serii "piekielnych kramików", będący istnym królestwem dla miłośniczek motków i włóczek. Po powrocie do auta zebrałam burę, ale i tak było warto :P. Następnie podjechaliśmy do jednego z poznańskich centrów handlowych. Zapachniało wiosną, a więc czas na zmiany w garderobie! Kupiłam sobie śliczny jeansowy żakiecik i jeansowe rurki.  Wystarczyłoby na dziś tego szczęścia, ale wychodzę z galerii a tu... kiermasz staropolski :).  Nie mogłam oczu oderwać od gipsowych aniołków, zwierzaczków, drewnianych rzeźb, wiklinowych koszyków ... Miałam ochotę chodzić, oglądać, dotykać - po prostu rozkoszować się tymi cudami.  Niestety czułam, że niczym bat wisi nade mną spojrzenie męża. Chyba na dzisiaj wyczerpałam zasoby jego cierpliwości :( Ograniczyłam się zatem do błyskawicznego zakupu dwóch malutkich gipsowych gąsek - będą początkiem mojej kuchennej kolekcji drobiu.


Gąski to mój najmniejszy dzisiejszy zakup - zapłaciłam 5zł za dwie sztuki, ale sprawił mi on najwięcej radości.
Taka mała rzecz, a cieszy!!!

W drodze do domu, wstąpiliśmy jeszcze do marketu spożywczego, po małe co nieco na wieczór. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym czegoś nie wypatrzyła. W małej kwiaciarni zauważyłam prześlicznego, drewnianego konika na biegunach. Cudo!  Jak dobrze, że wkrótce mam imieninki :P...

Brak komentarzy: