Korzystając z okazji, że mamy urlop rodzicielski
(Tosiek spędza weekend u dziadków :) a za oknem aura sprzyjającą pieszym wędrówkom. Zabraliśmy psy, aparat i wyruszyliśmy na dłuuugi spacer po okolicy.
Świadoma przygód, jakie mogą stanąć na naszej drodze, opatrzyłam swoje stopy w "śliczne" ocieplane gumiaki.
Grunt to wygoda!
Natomiast mój mąż, dał się zwieść słonecznej pogodzie i polazł do lasu w zwykłych jesionkach :). Przykro było patrzeć, jak zmaga się z błotem i śniegiem, gdy ja po tej samej drodze, pomykam niczym łania.
(Tosiek spędza weekend u dziadków :) a za oknem aura sprzyjającą pieszym wędrówkom. Zabraliśmy psy, aparat i wyruszyliśmy na dłuuugi spacer po okolicy.
Świadoma przygód, jakie mogą stanąć na naszej drodze, opatrzyłam swoje stopy w "śliczne" ocieplane gumiaki.
Grunt to wygoda!
Natomiast mój mąż, dał się zwieść słonecznej pogodzie i polazł do lasu w zwykłych jesionkach :). Przykro było patrzeć, jak zmaga się z błotem i śniegiem, gdy ja po tej samej drodze, pomykam niczym łania.
Ale Darek to prawdziwy twardziel. Pomimo " niedogodności" , postanowił kontynuować wędrówkę. Zapewne na zawsze już zapamięta, że lepiej zaufać żonie, niż wracać do domu z mokrymi stopami.
Psy biegały jak oszalałe, węsząc najdrobniejsze ślady leśnej zwierzyny.
A my rozkoszowaliśmy się aurą i widokami.
Jako istota zasilana energią słoneczną, łapałam nawet najmniejsze promyczki słońca.
Psy biegały jak oszalałe, węsząc najdrobniejsze ślady leśnej zwierzyny.
A my rozkoszowaliśmy się aurą i widokami.
Jako istota zasilana energią słoneczną, łapałam nawet najmniejsze promyczki słońca.
Maszerując brzegiem jeziora natrafiliśmy na przycumowaną łódkę...
Nie mogłam oprzeć się pokusie...
ale widać, że miał solidne uzębienie i "wilczy apetyt" :)
Już nie mogę doczekać się chwili, gdy takie wędrówki będą niemalże codziennością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz